czwartek, 6 czerwca 2013

Zwiedzanie Bali, czyli pontonem przez dżunglę. part. III

tarasy i pola ryżowe



Bali to duża wyspa i nawet gdyby bardzo się postarać, nie ma najmniejszej szansy, żeby objechać ją w jeden dzień, czy zobaczyć wszystkie najciekawsze jej zakątki w 24h. Niestety nie doinformowany, albo raczej przebiegły, sprzedawca wycieczek, zapewnił nas, że spokojnie w jeden dzień zobaczymy wszystkie atrakcje, które miałyśmy na naszej liście. Do tego udało mu się nas jeszcze namówić na rafting. I tak ubiwszy targu, kupiłyśmy całodniową wycieczkę z własnym kierowcą i raftingiem po dżungli licząc, że naprawdę uda się nam zobaczyć wszystko czyli, wulkan, kilka świątyń, pola ryżowe, Ubud, las małp… i jeszcze wziąć udział w spływie pontonem.












Gorąco polecam rafting na Bali wszystkim tym, którzy lubią aktywnie spędzać wolny czas, szukają mocnych wrażeń (ale nie tak ekstremalnych jak powiedzmy skok na bungee, na który na pewno nie dam się nikomu namówić). Spływ na pontonie podniósł nam troszkę poziom adrenaliny we krwi. Bo co i raz wpływaliśmy pod wodospady, albo też z nich spływałyśmy w dół. W dodatku na naszym dmuchanym statku, byłyśmy tylko ja i Paulina i przewodnik, który miał chyba wielkie ambicje zrobić z nas mistrzynie wioślarstwa, bo ciągle wydawał tylko komendy jak mamy machać tymi wiosełkami i ponaglał nas do żwawszego wiosłowania. Śmiechu było co nie miara, zwłaszcza jak prawie pospadałyśmy do wody, albo jak spływałyśmy w dół na prawdę rwącym wodospadem. Widoki, zapierały dech w piersiach. Soczysta zieleń, dzika roślinność, cisza, małe chatki pośrodku dżungli. Istny raj… Po spływie byłyśmy wyczerpane i bardzo głodne, dlatego nawet dałyśmy się zaprosić  na obiad przygotowany przez tubylców, choć szczerzę wątpię, że był przygotowany choćby z minimalnym zachowaniem podstaw BHP. Ale kto by się tam przejmował…Przeżyłyśmy, więc jak widać nie było aż tak źle.



Jeżdżąc po Bali ( mam na myśli miejsca z dala od kurortów) i  wjeżdżając w głąb wyspy, wreszcie można dostrzec jej prawdziwe oblicze. Zielone wzgórza, pokryte są tarasami, na których uprawia się ryż. Obszary nizinne również całe pokryte są polami ryżowymi, gdzie zaobserwować można pracujących przy zbiorach farmerów oraz  kobiety noszące na głowach kosze ze zbiorami.  Wszystko dzieje się powoli, jak by czas się tam zatrzymał. Podobno na Bali, uprawia się wszystkie gatunki ryżu jakie istnieją na świecie. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo na prawdę, jeśli akurat nie ma tam gdzieś świątyni, to z pewnością Balijczycy wykorzystają każdy skrawek ziemi pod uprawę ryżu, który jest podstawą ich jadłospisu. Ryż na śniadanie, obiad i kolację. Mój ulubiony zestaw to Chicken/Pork sate & Nasigore Rice.










Nie można odwiedzić Bali i nie zobaczyć chociaż jednej z tak licznie tutaj pobudowanych świątyń. Mimo iż Indonezja jest krajem muzułmańskim, to na Bali akurat mamy do czynienia z tzw. Hinduizmem balijskim, który przejął bardzo wiele z buddyzmu, a przez tubylców zwany jest religią świętej wody (Agama Hindu Dharma). Niestety licząc się z czasem, który nam zdecydowanie za szybko uciekał, bo odległości pomiędzy odwiedzanymi miejscami (jak się okazało?) były duże. Musiałyśmy ograniczyć liczbę odwiedzonych świątyń do dwóch (Tanah Lot i Uluwatu). Gdyby nie tłumy turystów, to byłabym zachwycona balijskimi świątyniami, jednak przez to, że są to tak popularne turystycznie miejsca, magia, tajemniczość i czar trochę zostają zatracone. Ale i tak uważam, że warto pojechać, zobaczyć i przekonać się samemu.












Nie wyrobiłyśmy się czasowo, żeby wjechać/ wejść na wulkan – zatem jest pretekst do zorganizowania, najlepiej, w niedalekiej przyszłości kolejnej wycieczki na Bali, bo mimo, że zatłoczona, czasem brudna, to ma w sobie to coś, co sprawia, że na Bali chce się wracać.








sobota, 1 czerwca 2013

Wszystkie dzieci nasze są...


Kenia
Sri Lanka
Podróżując po świecie niemal wszędzie spotykam dzieci. W parkach, na placach zabaw, w centrach handlowych, kościołach, meczetach, miastach, wsiach... Dzieli je wszystko: pochodzenie, kolor skóry, religia, kultura, majętność. Jednak wszystkie pragną tego samego, być kochane. Mieć mamę, tatę, dom...nie czuć głodu, bólu i strachu. Po prostu mieć szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo. 

Niestety nie wszystkie dzieci na świecie mają tyle szczęścia. W tym wyjątkowym dniu, pamiętajmy nie tylko o "naszych" pociechach (choć te są oczywiście najważniejsze). Pomyślmy jak pomóc tym wszystkim bezbronnym maluchom żyjącym gdzieś na krańcu świata, które nie wiedzą jak o tę pomoc poprosić. 

Nie wstydźmy się pomagać...

Znajomi organizują charytatywny rajd do Mongolii z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc potrzebującym, dodatkowo chłopaki zbierają pieniądze na rzecz fundacji MAM MARZENIE - zachęcam do wsparcia ! szczegóły tutaj --->SIEPOMAGA


Fundacja Mam Marzenie
ul. Św. Krzyża 7, 31-028 Kraków
Tel/Fax: 012 426 31 11
Numer konta:           


UNICEF Dzieciom


Wszystkim dzieciom, małym i dużym z okazji ich święta życzę dużo uśmiechu i samych radosnych dni.






Sri Lanka


Sri Lanka

Vietnam

Vietnam

Nepal

Vietnam

Nepal

Nepal

Indie

Indie

Rwanda