czwartek, 21 listopada 2013

u królowej Elżbiety na herbatce ;-) part I.

Rebell be Unique

Po wakacjach letnich, przyszła pora na wakacje zimowe. Trochę zmęczona upałami, postanowiłam wybrać się na wyspy...(co prawa nie Karaiby, nie Hawaje, ani nawet Malediwy)... a Wyspy Brytyjskie. Bynajmniej listopad nie jest to może najlepszy okres na podbijanie tej części świata, ale trochę deszczu i wiatru jeszcze nikogo nie zabiła. A ja przecież z cukru nie jestem. Do tego wszak liczy się doborowe towarzystwo, a tego akurat podczas wyjazdu mi nie zabrakło.

Ostatni raz w Londynie byłam jakieś 10 lat temu, nie miałam okazji wtedy w pełni po korzystać z uroków tego miasta, bo byłam jeszcze dzieciakiem, a angole są, albo może byli, kiedyś bardzo restrykcyjni w kwestii udostępniania uciech alkoholowych nieletnim. Teraz korzystając z okazji, że paru moich znajomych wyemigrowało tam za chlebem, postanowiłam ich odwiedzić, a przy okazji zobaczyć jak przez 10 ostatnich lat zmieniło się to jedno z największych europejskich miast. Poza tym, że nadal jest pioruńsko drogo, jest jeszcze więcej hindusów i arabów...to chyba wiele się nie zmieniło. Budki telefoniczne nadal są czerwone, Big Ben jak stał, tak stoi nadal w tym samym miejscu, nawet królowa jest nadal ta sama ;-) Niemniej jednak bardzo mi się podobało i z pewnością chętnie jeszcze kiedyś wpadnę na shopping na Oxford Street oraz na grzanego Cyderka w dzielnicy portowej przy London Bridge.


w budce telefonicznej


spacerek brzegiem Tamizy

Rebell be Unique

Spacerek przez Tower Bridge
Zatrzymałam się u Michała i Pawła, ale chłopaki, mieli czas zając się mną dopiero w weekend, a do tego czasu Londyn zwiedzałam z Igą (moją licealną koleżanka, z najlepszego XXVIII LO im. Jana Kochanowskiego ). Iga parę miesięcy już w city rezyduje i jak sama stwierdziła, powinna się prze specjalizować i oficjalnie zając oprowadzaniem po Londynie polskich turystów. Sama sprawdziłam - obowiązkową trasę turystyczną (takie top 10 in London)  ma już w małym palcu. 

Spotkałyśmy się przy stacji Garden Park pod Ritzem, skąd udałyśmy się na spotkanie z Elżunią, która niestety nie miała dla nas czasu, więc tzw. herbatkę u królowej trzeba będzie przełożyć na następną wizytę. Później spacerkiem przez park dotarłyśmy do miejsca gdzie wszyscy robią sobie obowiązkowe zdjęcie żołnierzy podczas zmiany warty. Potem Big Ben - z każdej strony - brakowało nam tylko Kasi Tusk w wieczorowej sukni , totalnie nie przemyślałam swojej londyńskiej stylizacji i postawiłam na ciepło i wygodę. Spacer nad Tamizą, spojrzenie na miasto z perspektywy Tower Bridge i London Eye - bezcenne.
Jeden z największych centrów handlowych na Oxford Street -  gotowy na nadejście świąt

z Big Benem :-)

londyński autobus

bardzo podoba mi się to zdjęcie... London Eye nad Tamizą


Z Igą pod pałacem ;-)

Hater w metrze ;-) Czapki Rebell be Unique
I tak pierwszy dzień podbijania Londynu zakończyłyśmy oczywiście na Oxford Streed, gdzie w tłumie szaleńców, takich jak ja, postanowiłam porozglądać się po PRIMARKU, gdzie prawie dostałam wylewu i zawału jednocześnie. Słyszałam, że zakupy w tym sklepie to MUST, ale, że trzeba się też uzbroić w cierpliwość i pokłady spokoju, bo są tam zawsze takie tłumy jak u nas w Złotych Tarasach podczas świątecznych wyprzedaży. I tak właśnie było... Ale zaparłam się, wyluzowałam... "w końcu urlop mam, to mi się nie spieszy... " - pomyślałam,.... "Mogę przecież postać w kolejce do przymierzalni 30 min, a kolejne 30-sci do kasy". Na szczęście z Igą czas nam szybciej mijał, bo nadrabiałyśmy zaległości ploteczkowe z ostatnich prawie 2-och lat i nim się obejrzała stałam się szczęśliwą właścicielką trzech bluzeczek, zamszowych botków i spódniczki - nic tak nie poprawia humoru kobiecie jak para nowych butów i udane zakupy.... Chyba, że wieczór w angielskim pubie z dwoma polakami przy Guinnessie z gęstą pianką ;-) ale o tym może kiedy indziej.


Big Ben



Widok z London Eye - panorama miasta



Pałac Królewski

Buckingham Palace

jeden z miliona Londyńskich Parków


na warcie .... 

Metro

Big Ben

Tower of London

grzane wino i gorący cider

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz