piątek, 21 grudnia 2012

Święto Niepodległości

Biję się w pierś i przepraszam, że przez ostatnie trzy tygodnie nie mieliście co czytać, ale moje życie w 90% wypełnione było czytaniem mojego nowego "safety" podręcznika. Moje życie towarzyskie niemal całkowicie zamarło, a największą atrakcją był wypad do pobliskiego spożywczaka po nowy słoik dżemu i mleko do kawy. Na szczęście chyba najtrudniejszą część szkolenia mam już za sobą (przynajmniej taką mam nadzieję) i znów będę miała czas na odkrywanie tajemniczych zakątków Doha.

Amerykanie mają Thanksgiving Day, Polacy mają Święto Niepodległości (11 listopada)...Katarczycy też nie pozostają w tyle i mają swoje narodowe święto, które wypada tutaj 18 grudnia. Nie ma co prawda zmiany warty przy grobie nieznanego żołnierza, ani manifestacji, które (już tradycyjnie?) przeobrażają się w masową uliczną bijatykę, ani nawet Biegu Niepodległości na 10 km żeby móc się przebiec al. Jana Pawła II i podbiec wiaduktem nad Al. Jerozolimskimi ale też jest fajnie.

Mieszkańcy Doha już od początku grudnia zaczynają przyozdabiać swoje piękne wille w burgundowo- białe flagi. Samochody też były przybrane w narodowe barwy. Oczywiście dla większości był to dzień wolny od pracy. W mieście odbywały się uroczyste wystąpienia i parady, a wieczorem wielka feta i pokaz sztucznych ogni. 


18 Grudzień




.
Dzień Niepodległości w Katarze

Kornish

Flaga Qataru jak by ktoś był ciekaw jak wygląda.

widok z okna mieszkania mojej koleżanki:)


Ostatnio z moimi nowymi koleżankami postanowiłyśmy "zaszaleć: i wybrałyśmy się (jak się później okazało) do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Libańska restauracja, która mieści się w samym centrum miasta na tzw. Kornishu, czyli bardzo bardzo długim deptaku tuż przy morzu, zrobiła na nas ogromne wrażenie nie tylko samym wystrojem, który moim zdaniem zasługuje na pięć gwiazdek bo pozwala poczuć magię orientu a jednocześnie nie jet urządzona w tym typowym pełnym przepychu stylu, który chyba nie do końca mi odpowiada. Jedzenie również było wyśmienite, wreszcie udało mi się spróbować homara (baaaajkaaa!) oraz innych dziwnych libańskich przysmaków, których nazw nie jestem w stanie Wam tutaj powtórzyć. Było bardzo miło i wesoło i tylko szkoda, że musiałyśmy wracać do domu, aby zdążyć na naszą "godzinę zero" . Nawet kopciuszek mógł bawić się na balu dłużej niż my.
Doha by night



Libańska uczta





sobota, 1 grudnia 2012

Winter is coming...

Podobnie jak zima w Polsce, zwykle zaskakuje drogowców, tak i mieszkańcy Doha (w tym Ja) nie spodziewali się tak gwałtownego ataku zimy. Temperatura spadła gwałtownie o 10 stopni i obecnie waha się w granicach 22-25 stopni. Tubylcy, wyciągnęli z szaf zimowe kurtki i szaliki. A ja rozważam zakup parasola, bo już dwa razy w ciągu ostatnich kilku dni padał deszcz. Tak właśnie wygląda początek zimy w Katarze. Możecie się śmiać lub nie, ale moja Kenijska koleżanka (zresztą jak większość moich nowych koleżanek z bardzo egzotycznych, ciepłych krajów) stwierdziła ostatnio, że jest na prawdę zimno i czas pomyśleć o cieplejszych strojach, oraz ze zmartwieniem w głosie dodała, że w najbliższy czasie chyba nici z plażowania (o ile w ogóle było by to możliwe, przy naszym napiętym grafiku zajęć). Generalnie jak opowiadam o Polsce, oczywiście uprzednio nakreślając jej geograficzne położenie- gdzieś między Niemcami a Rosją -wspominam , że miewamy baaaardzo srogie zimy, z minusowymi temperaturami. Wtedy wszyscy robią wielkie oczy i patrzą na mnie jak bym przyleciała co najmniej z innej planety, a nie z Europy.Podsumowując mój meteorologiczny wstęp, dla mnie pogoda teraz jest idealna i mogłaby taka pozostać.

Korzystając z wolnego piątku (który był całym moim weekendem), wybrałam się na małą wycieczkę po okolicy. Piątek jest tu o tyle ciekawym dniem, bo rano, dosłownie nie dzieje się nic, sklepy (nawet duże supermarkety) zamykają się, po to aby wszyscy mogli udać się na msze. Jest to chyba najgłośniejsza i najdłuższa msza w tygodniu. Zastanawiałam się ostatnio, czy te śpiewy z meczetów, specjalnie są takie głośne, albo czy są to jakieś zawody między meczetami, bo tak to wygląda. Najpierw słychać śpiew z jednej strony miasta, a potem jak by druga strona odpowiada. Bardzo intrygujące zjawisko. Dowiedziałam się również, że kobiety nie mają do tych meczetów wstępu, więc jakoś będę musiała przeboleć to, że nie zobaczę meczetu od środka.

Po całym piątkowym rytuale mszalnym, po południu  miasto budzi się do życia. Biali tubylcy (w tym i ja) udają się wtedy na shoppingi,albo biegają wzdłuż wybrzeża. A rdzenni mieszkańcy urządzają sobie piątkowe pikniki w miejskim parku. Wygląda to nieco jak sobotnie letnie popołudnie w central parku, albo na polach mokotowskich, tylko, że kobiety mają na sobie czarne abaje, a mężczyźni białe diszdasze.  Kiedy ostatnio przechadzałam się przez ten park w godzinach popołudniowych, wszyscy wyglądali jak by spędzili tam cały dzień leniuchując na trawie, popijając herbatę ze srebrnych imbryczków, plotkując, albo po prostu siedząc i obserwując innych. Zwykle widać było całe rodziny z dziećmi, albo grupy panów w białych diszdaszach. Dużo rzadziej dostrzec można było grupy samych pań. Niemniej jednak Oni byli u siebie i to raczej ja z aparatem fotograficznym w ręku, stanowiłam atrakcję turystyczną i ciekawe zjawisko. Pewnie zastanawiacie się jak na pustyni utrzymać park z soczyście zieloną trawą i bujnymi drzewami? Mnie też to zastanawiało, ale skoro w Dubaju jest stok ze śniegiem i pingwinami, to park w Doha to żadna atrakcja. Najwidoczniej nie oszczędzają wody.

Miałam chyba szczęście tego dnia bo natrafiłam na miejską paradę i zawody biegowe. Potem przeszłąm cały Kornish (taki deptak wzdłuż morza) i doszłam aż na souk, gdzie zjadłam pyszne,ale piekielnie ostre marokańskie danie i poszwędałam się trochę po sklepikach. Souk to taki arabski odpowiednik starego miasta, połączony z bazarem. Znajduje się tu mnóstwo sklepików z przyprawami, suszonymi owocami, dywanami i innymi typowymi dla tego rejonu dobrami. Po zmroku na souk przychodzi się głównie po to aby coś zjeść w jednej z wielu uroczych i  klimatycznych kawiarenek i restauracji. Mężczyżni chętnie palą sziszę, która jest tutaj bardzo tania i popularna. Cóż takie tam typowe arabskie klimaty....
Spacer po Kornishu



skrawek plaży

Panie w abajach

Run Doha!

Parada


...grała też orkiestra



Souk

Policja konna

souk


suszone owoce...polecam suszone kiwi :-)

tutejsze przysmaki


przyprawy


kolorowe kurczaki ? wtf?


souk


lampa Alladyna